wtorek, 25 grudnia 2012

Rozdział 1



 W domu Harry'ego Pottera wszyscy jeszcze spali, oprócz  jego najmłodszy syn, który nie zmrużył oka tej nocy. Chłopiec za dwa dni miał wsiąść po raz pierwszy do expresu Hogwart – London, którego zadaniem było zawieść go na pierwszy rok nauki w jednej z najlepszych Europejskich szkół dla młodych czarodziei. Al zastanawiał się nad tym jak poradzi sobie sam bez rodziców w takim wielkim zamczysku jakim był Hogwart. Chłopiec miał wprawdzie brata Jamesa w drugiej klasie, ale zawsze dokuczał Alowi i ten wiedział, że w nowej szkole brat nie poda mu pomocnej ręki. Ale bardziej niż tego bał się chwili, gdy Tiara Przydziału rozstrzygnie, w którym domu spędzi kolejne sześć, a może nawet siedem lat swojego życia. Gdy chłopiec tylko pomyślał, że może trafić do Slytherinu jego oczy natychmiast zapełniały się łzami. Do tej pory Albus był sam ze swoimi myślami, ale o 07:00 zadzwonił budzik jego matki Ginny, która wstawała najszybciej ze wszystkich, nawet w sobotę. Matka musiała zrobić śniadanie, wyszykować się do pracy, ale dziś miała o wiele więcej spraw do załatwienia, ponieważ cała rodzina wybierała się na wielkie zakupy na ulicę Pokątną. Albus już miał listę książek i przeczytał ją niejednokrotnie. Chłopiec usłyszał delikatne kroki matki, której stopy po kolei następowały ze stopnia na stopień. Nagle drzwi jego pokoju otworzyły się i chłopiec ujrzał pogodny uśmiech swojej matki, która spokojnym i rozespanym głosem powiedziała do Ala:
- Kochanie już nie śpisz ?
- Nie, nie mogłem spać. – Albus nie mógł zasnąć, nie pozwalał mu na to natłok wielu myśli, które krążyły po jego głowie bez konkretnego celu. 
- Jak to, nie spałeś ? Przejmujesz się tym co nagadał Ci James, mam go już dość - oburzyła się kobieta.
- Boję się, że sobie nie poradzę. – odpowiedział jej syn.
- Poradzisz sobie, jak James dał radę to ty na pewno też. – pocieszała go Ginny.
- Ale on jest w Gryffindorze. – powiedział smętnym głosem jedenastolatek.
- Czyli boisz się, że trafisz do Slytherinu. Jednak James Ci nagadał.
- Może to trochę jego wina.
- Synku nie przejmuj się tym, nie ważne do którego domu trafisz, każdy ma swoje plusy i minusy. Nawet Gryffindor ma swoją złą sławę. – pocieszała go matka.
- Nie wierzę, przecież Gryffindor jest najlepszy. – upierał się chłopiec.
- Wcale nie, dla każdego jego dom jest najlepszy, ale jak mówiłam przedtem nawet dom jakim jest Gryffindor ma swoje minusy. Jego członkowie są  znani z nadmiernego honoru. Więc nie ważne do którego domu trafisz ja i tata zawsze będziemy Cię kochać. – wytłumaczyła synowi.
-  Dziękuję mamo, już mi lepiej. – uspokoił matkę Al.
Rozmowę przerwało ciche tupanie po schodach, była to Lili siostrzyczka Albusa, która nosiła imię po matce Harry'ego Lili. Dziewczynka słysząc rozmowę skierowała się prosto do pokoju z którego dobiegał głos mamy i brata. Weszła do pokoju i przywitała się z rodziną :
- Hej wszystkim.
- Cześć!!! – odpowiedzieli w tym samym Momocie Ginny i Al.
- Szybko wstałaś. – Stwierdziła matka uśmiechając się szeroko do córki.
- Nie mogłam się doczekać naszego wyjścia na Pokątną.
- No właśnie leć obudzić tatę i brata !!! – nakazała jej mama.
- Dobrze już idę. – powiedziała Lily i wyszła z pokoju.
- A ty pomożesz mi zrobić śniadanie. – zwróciła się do Albusa, kiedy chłopak nie zareagował  powiedziała głośniej :
- Dobrze ?!!
- Tak, tak !!! – zgodził się wyrwany z zamysły chłopiec, który prawdopodobnie nie wiedział o co Ginny go pytała.
- No to choć. – poleciła matka i oboje skierowali się do kuchni.

***




Prolog


W życiu każdego człowieka, prędzej, czy później nadejdzie moment osamotnienia, a do głowy zacznie dobijać się myśl, że nie da rady i nie poradzi sobie w nowym środowisku.
Najczęściej w takiej chwili pojawia się nieznana nam dotąd osoba, która jest w takiej samej sytuacji.
Z nieznanych powodów coś pchnie ich ku rozmowie i w pewnym momencie czują uczucie, jakbyście znali się od zawsze. 
Kończy się to tak, że te dwie osoby zaledwie po jednym dniu spędzonym razem mogą bez, żadnych obaw nazwać się najlepszymi przyjaciółmi.
Tak jest też i tym razem...