W domu Harry'ego Pottera wszyscy jeszcze spali, oprócz
jego najmłodszy syn, który nie zmrużył oka tej nocy. Chłopiec za dwa dni miał
wsiąść po raz pierwszy do expresu Hogwart – London, którego zadaniem było
zawieść go na pierwszy rok nauki w jednej z najlepszych Europejskich szkół dla
młodych czarodziei. Al zastanawiał się nad tym jak poradzi sobie sam bez
rodziców w takim wielkim zamczysku jakim był Hogwart. Chłopiec miał wprawdzie
brata Jamesa w drugiej klasie, ale zawsze dokuczał Alowi i ten wiedział, że w
nowej szkole brat nie poda mu pomocnej ręki. Ale bardziej niż tego bał się
chwili, gdy Tiara Przydziału rozstrzygnie, w którym domu spędzi kolejne sześć,
a może nawet siedem lat swojego życia. Gdy chłopiec tylko pomyślał, że może
trafić do Slytherinu jego oczy natychmiast zapełniały się łzami. Do tej pory
Albus był sam ze swoimi myślami, ale o 07:00 zadzwonił budzik jego matki Ginny,
która wstawała najszybciej ze wszystkich, nawet w sobotę. Matka musiała zrobić
śniadanie, wyszykować się do pracy, ale dziś miała o wiele więcej spraw
do załatwienia, ponieważ cała rodzina wybierała się na wielkie zakupy
na ulicę Pokątną. Albus już miał listę książek i przeczytał ją niejednokrotnie.
Chłopiec usłyszał delikatne kroki matki, której stopy po kolei następowały ze stopnia
na stopień. Nagle drzwi jego pokoju otworzyły się i chłopiec ujrzał pogodny
uśmiech swojej matki, która spokojnym i rozespanym głosem powiedziała do Ala:
- Kochanie już nie śpisz ?
- Nie, nie mogłem spać. –
Albus nie mógł zasnąć, nie pozwalał mu na to natłok wielu myśli, które krążyły
po jego głowie bez konkretnego celu.
- Jak to, nie spałeś ?
Przejmujesz się tym co nagadał Ci James, mam go już dość - oburzyła się
kobieta.
- Boję się, że sobie nie
poradzę. – odpowiedział jej syn.
- Poradzisz sobie, jak James
dał radę to ty na pewno też. – pocieszała go Ginny.
- Ale on jest w Gryffindorze.
– powiedział smętnym głosem jedenastolatek.
- Czyli boisz się, że trafisz
do Slytherinu. Jednak James Ci nagadał.
- Może to trochę jego wina.
- Synku nie przejmuj się tym,
nie ważne do którego domu trafisz, każdy ma swoje plusy i minusy. Nawet
Gryffindor ma swoją złą sławę. – pocieszała go matka.
- Nie wierzę, przecież
Gryffindor jest najlepszy. – upierał się chłopiec.
- Wcale nie, dla każdego jego
dom jest najlepszy, ale jak mówiłam przedtem nawet dom jakim jest Gryffindor ma
swoje minusy. Jego członkowie są znani z nadmiernego honoru. Więc nie
ważne do którego domu trafisz ja i tata zawsze będziemy Cię kochać. –
wytłumaczyła synowi.
- Dziękuję mamo, już mi
lepiej. – uspokoił matkę Al.
Rozmowę przerwało ciche
tupanie po schodach, była to Lili siostrzyczka Albusa, która nosiła imię po
matce Harry'ego Lili. Dziewczynka słysząc rozmowę skierowała się prosto do pokoju
z którego dobiegał głos mamy i brata. Weszła do pokoju i przywitała się z
rodziną :
- Hej wszystkim.
- Cześć!!! – odpowiedzieli w
tym samym Momocie Ginny i Al.
- Szybko wstałaś. –
Stwierdziła matka uśmiechając się szeroko do córki.
- Nie mogłam się doczekać
naszego wyjścia na Pokątną.
- No właśnie leć obudzić tatę
i brata !!! – nakazała jej mama.
- Dobrze już idę. –
powiedziała Lily i wyszła z pokoju.
- A ty pomożesz mi zrobić
śniadanie. – zwróciła się do Albusa, kiedy chłopak nie zareagował powiedziała
głośniej :
- Dobrze ?!!
- Tak, tak !!! – zgodził się
wyrwany z zamysły chłopiec, który prawdopodobnie nie wiedział o co Ginny go
pytała.
- No to choć. – poleciła
matka i oboje skierowali się do kuchni.
***